21 stycznia po raz drugi wyruszyliśmy z gromadką dzieci do naszych przyjaciół Nastii i Andrieja, mieszkających w tajdze. Szansa na kolejne spotkanie, by być bliżej P. Boga i bliżej siebie. Tak na marginesie to P. Bóg ma słabość do dzieci – zawsze daje tak cudowną pogodę, że nic tylko, Go uwielbiać. Po tygodniowych purgach właśnie w sobotę było… słonecznie, ani jednego podmuchu wiatru. Na zdjęciach można zobaczyć całą okazałość naszych wulkańczyków – Awaczyńskiego i Koriackiego. S. Donata była szefem kuchni – nikt nie był głodny, Ks. Proboszcz z S. Janą prowadzili zajęcia z dziećmi w jurcie i zabawy na śniegu, a Ks. Jan razem z Nastią przygotowali jazdę psim zaprzęgiem. Radość doskonała:) Co tu dużo pisać, lepiej zobaczyć. Zdjęcia oddają tylko malutki fragment…
Dotarliśmy na miejsce. Spacer przez tajgę wszystkim dobrze zrobił
Ależ opowieść o Trzech Królach jest ciekawa:)
Droga do Betlejem odnaleziona. Jeszcze tylko trzeba pokolorować rysunek
Frajda jazdy psim zaprzęgiem
Huskie są wytrzymałe
Mały odpoczynek:)
Ciekawe czy odstraszymy niedźwiedzia?:) Jesteśmy ubrane w koriackie stroje. Piękne prawda:)
Po prostu było wspaniale:)