czwartek, 12 maja 2011

+ MIŁOŚĆ JEST BEZ DNA

Kiedy widzi sie owoce swego trudu to jakoś tak w sercu jest cieplej... A my jako felicjanki mamy być przez to znane, że bez rozgłosu, w prostocie służymy Jezusowi w drugim człowieku tam, gdzie jesteśmy posłane. Tak służyła Matka Angela... a św. Feliks niewiele mówiąc z workiem kwestarskim przemierzał ulice Rzymu, by jego bracia nie byli głodni.
Małe rzeczy, czynione z wielką miłością – to nasz apostolat tu na Kamczatce
Przed wylotem czas na małe podsumowanie. Nasze codzienne, kochane szare życie na początku świata od lutego do maja.


Ołtarz do sprawowania Eucharystii za chwilę będzie gotowy. kaplica to dom Babuszki, a wierni to Babuszka i my. Do modlitwy zapraszamy całe niebo! Apostolat – Babuszki!



Radość jest wielka, gdy mam kogo katechizować! Tłumów dzieci nie ma, czasem nikt nie przyjdzie. Czekam i czekam i różniec w rękach przesuwam, aby anioły podesłały dzieciaki! Apostolat – katechizacja!



Porządki w zakrystii porobione, teraz czas na uszycie nowych obrusów. Dla Jezusa wszystko powinno być nie tyle piękne, co najpiękniejsze. Apostolat – zakrystia!



Ileż Pan Gary ma do mnie cierpliwości. Jest kompozytorem a w niedzielę naszym organistą. Właśnie trwa kolejna próba przed niedzielnymi śpiewami na cześć Pana. Apostolat – śpiew!



Jesteśmy tak, gdzie nam być trzeba. Tym razem na świętowaniu Dnia Zwycięstwa na placu Lenina. Apostolat – obecność!





I wiele innych dzieł, bardzo prostych i małych. P. Bóg sam wybiera czas, ludzi, okoliczności. Jesteśmy внимательне, czyli uważne, otwarte. A i tak P. Bóg nas zaskakuje! Zawsze! I to jest piękne w Jego miłości!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz