Czas tygodniowych ferii dla dzieci dobiegał końca. Śnieg sobie już spadł. Purgi jeszcze nie ma (dla niewtajemniczonych purga to bardzo silne wiatry, wieje, zamiata i zmiata człowieka). Nic tylko wyruszyć w tajgę i pobyć na świeżym powietrzu. I tak też zrobiliśmy tylko nie sami, ale z całą gromadką dzieci: Katią, Julią, Katią, Alesją, Matfiejem, Denisem, Dianą i jeszcze jedną Katią (liczba 8 przyprawia o zawrót głowy:). Sobotni poranek rozpoczął dzień kanikuł z Bogiem. Pojechaliśmy do naszych przyjaciół ewangelików Andrieja i Nastii, którzy oprócz wspaniałych dzieci Ani, Maszy, Lidy i Igora posiadają… 47 psów haskich biegających w zaprzęgach. Cośmy tam wyrabiali:) Zdjęcia uchylą rąbek tajemnicy. Po prostu sama radość i frajda! Dzieci były przeszczęśliwe, a i my przy nich przekonałyśmy się, że mamy niezłą kondycję:).
Chwała Panu, że udało nam się wyciągnąć w tajgę dzieci. Teraz one będą ewangelizatorami swoich rodziców. W planach mamy zorganizowanie takiego wyjazdu dla dorosłych parafian.
A oto cała nasza ekipa:).
Siedzimy w jurcie i słuchamy opowieści Nastii.
Szaleństwa na śniegu:).
Haskie są bardzo łagodne.
Zamiast psów w zaprzęgu S. Jana i Ks. Krzysztof:).
ohhh sama radość czytać o poczynaniach na Kamczatce! :) aż łezka kręci się w oku :) widzę, że już śnieg i wszyscy w czapkach :) i kochane dzieciaczkiiii!!!!!!! kochane Siostry i Księża!
OdpowiedzUsuńgorące pozdrowienia z Łodzi tętniącej żywymi wspomnieniami !!!!
z modlitwą
ola
Olu kochana!
OdpowiedzUsuńMy też serdecznie pozdrawiamy Ciebie, Szymona i całą grupę misyjną:) śniegi na Kamczatce to kolejne jej uroki:) siostry