sobota, 19 marca 2011

PIERWSZA WYPRAWA MISYJNA

Kochani!
Ostatnio przez 4 dni wędrowałam z Ks. Proboszczem po tajdze. Na Kamczatce jest tylko jedna droga – do połowy półwyspu. Po 300 km. od Pietropawłowska kończy się asfalt i przez kolejne 500 jedzie się po drodze bitej. I tą drogę przebyliśmy, aby spotkać się i pomodlić z maleńką grupą naszych parafian w Kluczach, Esso i Milkowie. To tylko 800 km. w jedną stronę. Jedzie się 200- 300 kilometrów i … żadnych domów, tajga, tajga. Jakieś rozdroże i maleńka wioseczka i kolejne 300 km. bez żywego ducha. Od czasu do czasu jakiś samochód. Wracając z Kluczy wysiedliśmy na rozdrożu, by dojechać do Esso – 70 km. od głównej drogi (tej jednej jedynej). I tak sobie czekamy na stopa. Może coś pojedzie. Jesteśmy w tajdze. Po jakieś godzinie wyłania się człowiek – przesympatyczny straszy pan. Okazuje się, że to… Polak – P. Stanisław. Na Kamczatkę przyjechał w latach 60-tych. Niestety j. polskiego już nie pamięta. Rozmawiamy więc po rosyjsku. Zajmuje się przeprawą ludzi przez rzekę – Kamczatkę. Obecnie jest zamarznięta i przejeżdża się i przechodzi… po niej. Lód jest gruby. Mieszka sam. Nazywają Go DIED MAZAJ. Dlaczego właśnie tak? Jest taka rosyjska bajka o Dijedu Mazaju, który żył w przyjaźni ze zwierzętami i ratował je, zwłaszcza zające. Otóż P. Stanisław robi dokładnie to samo. Rozmawia ze zwierzętami, a niedźwiedzi się nie boi. Spotkał się z nimi już nie jeden raz oko w oko. Czasami nasi Księża jadąc do Kluczy zaglądali do Jego chatki nad brzegiem rzeki. Jest ochrzczony. Ale nie zna żadnych modlitw. Kiedy odmawialiśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia patrzył na nas i uważnie słuchał. I tak pobyliśmy sobie razem 4 godziny. A stopa jak nie było tak nie było. Przed godz. 18.00 jechał jedyny w ciągu dnia autobus do Esso. Z Pietropawłowska wyjeżdża o godz. 9.00. Trochę zmarznięci wsiedliśmy do niego, P.Stanisław z nami. Jechał do jakiejś wioski na 47 km. Ależ to było niesamowite spotkanie. Modliliśmy się o stopa, a P. Bóg nam przysłał P. Stanisława. Modlimy się za Niego, aby przystąpił do spowiedzi i przyjął komunię św. Następnym razem odwiedzimy Go.
Kiedy ja wędrowałam po tajdze, s. Donata dzielnie spisywała się w Pietropawłowsku, odwiedzając Babuszki. Ileż radości im sprawiłaJ. Ach te nasz kochane Babuszki: Wanda Janowna, Angelika i Agnesa… a jak się modlą za nas…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz