wtorek, 29 listopada 2011

+ POŚRÓD SWOICH

W dniach od 17 do 25 listopada gościliśmy w parafii Ks. Biskupa Kiryła Klimowicza – Ordynariusza diecezji Irkuckiej, do której i my należymy. Odległość między Kamczatką a Irkuckiem to około 4500 tyś. km. Ponoć jesteśmy największą obszarowo diecezją na świecie. To tylko połowa terytorium Rosji i tylko 4 strefy czasowe:) Patronem i opiekunem jest św. Józef.
Ks. Biskup przebywał pośród swoich. I mamy nadzieję, że czuł się jak u się u nas dobrze. W końcu jesteśmy Jemu powierzeni jako diecezjanie. Jest dobrym Pasterzem. Troszczy się o swoje owce, nawet o te z odległej Kamczatki:) Każdego dnia podczas Eucharystii karmił nas Słowem Bożym. Spotykał się z parafianami, rozmawiał. Dla każdego był dostępny. Jest człowiekiem dobrego serca, pełnym delikatności, prostoty i zrozumienia. A i humoru Mu nie brakuje. Jak zawsze przy wizytacji mówi się o codziennym życiu parafii zarówno o radościach, jak i o trudnościach, których nie brakuje. Ważne, by wszystko dokonywało się w miłości. I tych słów świętego Pawła trzymał się nasz Ks. Biskup Kirył.
A my szczęśliwe felicjanki w sercu mamy wielką radość, bo Ks. Biskup bardzo ceni sobie nasz pobyt i pracę w parafii św. Teresy. Po prostu powiedział nam to. Niewielką cząstkę naszego apostolstwa mógł doświadczyć, Jednego dnia razem pojechaliśmy do babuszki Agnesy, drugiego poznał naszych braci muzułmanów (tych od herbaty), a trzeciego już tylko na zdjęciach zobaczył nasz wyjazd z dziećmi w tajgę. Małe rzeczy, ale mają wielką wartość, bo wkładamy w nie miłość.
Na drogę wzrastania w wierze, pokładania nadziei w Bogu, niesienia miłości wszyscy otrzymaliśmy pasterskie błogosławieństwo. Z Pietropawłowska Ks. Biskup odleciał na Sachalin, także do swoich diecezjan. To tylko 2000 tyś. km stąd:)





Słowo do parafian.






Po Eucharystii w domu babuszki Agnesy wspólne zdjęcie






i obowiązkowo spotkanie przy herbacie.

czwartek, 17 listopada 2011

+ LODY I ŚNIEGI BŁOGOSŁAWCIE PANA

U nas już zima. Sypnęło mocno. Purga zapowiada się na trzy dni. W tym czasie odwołane są zajęcia w szkole, na uczelniach. My jednak purgi się nie boimy i swoje robimy:) Autobusy kursują więc ewangelizujemy w różnych miejscach miasta. Mimo pogody (wieje, zawiewa, sypie) P. Bóg jak zawsze sam podsyła kogo chce. Oto dzisiejsze popołudniowe spotkania i rozmowy. Dobrze, że miałam ze sobą aparat:) S. Donata jest już sławna na ryneczku. Kto Ją tylko widzi od razu pozdrawia.



Iwan jest przekonany, że człowiek ma w sobie różne energie. Jest zafascynowany bioenergetyką . Spotkaliśmy się przy cerkwi. Z P. Bogiem rozstał się dawno temu. I jakoś czuje przed Nim lęk.




Co to znaczy młodość:). Olgę, Ingę i ich kolegę spotkałam na słynnej w mieście Аллеи Флота. Są studentami. Kiedy zapytałam czy mogę zrobić zdjęcie, chętnie się zgodzili. Myśleli, że jestem fotografem:) Wiedzą już kim jestem. Umówiliśmy się na чай.

+ ŚPIESZMY SIĘ KOCHAĆ

Od kilku dni docierały do nas wieści o chorobie taty Ks. Jana. Modliłyśmy się o zdrowie dla Niego. Ale P. Bóg miał inne plany -11 listopada zabrał Go do siebie. W tym czasie ks. Jan był już w drodze do Polski, by spotkać się z tatą. Przyjechał na Jego pogrzeb. Prosimy Was o modlitwę za duszę śp. Mariana, za Ks. Jana i Jego najbliższych. I choć pozostaje puste miejsce po osobie, która odchodzi do P. Boga, to w naszych sercach pozostaje na zawsze. Mimo wszystko, śpieszmy się kochać!

Warto zaglądnąć na stronę naszej parafii KAMCZATKA na listopadowe refleksje o życiu i śmierci w fotografii.

poniedziałek, 7 listopada 2011

+ SAMA RADOŚĆ

Czas tygodniowych ferii dla dzieci dobiegał końca. Śnieg sobie już spadł. Purgi jeszcze nie ma (dla niewtajemniczonych purga to bardzo silne wiatry, wieje, zamiata i zmiata człowieka). Nic tylko wyruszyć w tajgę i pobyć na świeżym powietrzu. I tak też zrobiliśmy tylko nie sami, ale z całą gromadką dzieci: Katią, Julią, Katią, Alesją, Matfiejem, Denisem, Dianą i jeszcze jedną Katią (liczba 8 przyprawia o zawrót głowy:). Sobotni poranek rozpoczął dzień kanikuł z Bogiem. Pojechaliśmy do naszych przyjaciół ewangelików Andrieja i Nastii, którzy oprócz wspaniałych dzieci Ani, Maszy, Lidy i Igora posiadają… 47 psów haskich biegających w zaprzęgach. Cośmy tam wyrabiali:) Zdjęcia uchylą rąbek tajemnicy. Po prostu sama radość i frajda! Dzieci były przeszczęśliwe, a i my przy nich przekonałyśmy się, że mamy niezłą kondycję:).
Chwała Panu, że udało nam się wyciągnąć w tajgę dzieci. Teraz one będą ewangelizatorami swoich rodziców. W planach mamy zorganizowanie takiego wyjazdu dla dorosłych parafian.





A oto cała nasza ekipa:).






Siedzimy w jurcie i słuchamy opowieści Nastii.







Szaleństwa na śniegu:).






Haskie są bardzo łagodne.






Zamiast psów w zaprzęgu S. Jana i Ks. Krzysztof:).

sobota, 5 listopada 2011

+ A ONI ŚPIĄ W POKOJU

Listopad zaczyna się od Uroczystości Wszystkich Świętych i dobrze, bo choć przyroda przygotowuje się do snu i jakoś tak myśli biegną w stronę przemijania, to jednak P. Bóg zaprasza nas nie do śmierci lecz do życia i oferuje nam ŚWIĘTOŚĆ. W Swoim Słowie mówi: ŚWIĘTYMI BĄDŹCIE! Zachęcamy całym sercem do wystąpienia w dobrych zawodach – zdobywania świętości już teraz, już dziś! My już wystartowałyśmy:)
Wszystkich Świętych przeżywaliśmy całkiem inaczej niż w Polsce. Tu jest to normalny dzień pracy. Nasi bracia prawosławni pójdą na cmentarze na modlitwę po Wielkanocy. Dla nas był to dzień świąteczny. Po porannej Eucharystii pojechaliśmy razem z naszą Babuszką Wandą Janowną na grób Jej syna. W czasie modlitwy przyleciały wrony. Na tutejszych cmentarzach jest ich mnóstwo. Tu jak w Dziadach Mickiewicza ludzie przynoszą jedzenie na grób, wódeczka jest także, i ptaszyska mają prawdziwą ucztę. Tak więc nasza obecność zwiastowała wiadomo co. No cóż rozczarowanie było ogromne.

We wspomnienie Wiernych Zmarłych byłyśmy w rozjazdach. Ks. Jan z S. Donatą byli na cmentarzu w Елизеве i na nowym cmentarzu w Pietropawłowsku, a s. Jana z Ks. Proboszczem w Сосновке i na starym cmentarzu w naszym mieście. P. Bóg dał nam piękną pogodę. Mimo, że jest już śnieg to nie wiało za mocno, ale świeciło słońce. Przy grobach katolików: babci Anatolija, rodziców Jeleny, męża Oksany, babci Kariny, sprawowana była Eucharystia. W sercu miałyśmy ogromną radość, bo po tak wielu latach można swobodnie wyznawać wiarę i modlić się przy grobach. Ta ziemia powoli jest uświęcana modlitwą i obecnością P. Boga. A oni śpią w pokoju.
Życie nasze wraz ze śmiercią się nie kończy, ale … zaczyna.







Przy grobie Fiodora.







Razem z Sieriogą przy grobie Jego Syna Saszy.