czwartek, 23 grudnia 2010

NASZE ŻYCZENIA DLA WAS NA BOŻE NARODZENIE

„Wykrzykujcie radosnym głosem Panu
Bogu żywemu i prawdziwemu,
bo Najświętszy Ojciec z nieba
posłał z wysoka Swego umiłowanego Syna,
który narodził sie z błogosławionej Dziewicy,
Świętej Maryi”.
(św. Franciszek)

niedziela, 12 grudnia 2010

ADWENTOWO Z KAMCZATKI


Kochani!
            Pan Bóg i aniołowie czuwali nad nami, więc szczęśliwie dotarłyśmy do Pietropawłowska. Podróże w Rosji są fascynujące, zwłaszcza wtedy, gdy leci się samolotem typu Antonow. Trzęsie nieźle, huczy głośno. Tego się mnie da opisać, to trzeba samemu przeżyć. My przeżyłyśmy.
            Powoli wchodzimy na nowo w rytm kamczackiego życia. Ustaliłyśmy plan naszego dnia, aby modlitwa i praca wzajemnie się dopełniały. Codzienne dzielenie się Słowem Bożym pomaga nam rozeznawać Wolę Bożą, dostrzec zakamarki serca, które są pozamykane, a potrzebują uzdrowienia. P. Bóg dotyka także naszych serc poprzez codzienną adorację. Jakaż to dla nas łaska! Poprzez adorację, Eucharystię i Liturgię Godzin jesteśmy wszystkie tak blisko siebie na całym świecie. Gdy na Kamczatce zaczyna się nowy dzień, na drugiej półkuli kończy się poprzedni. Nasz Pan Jezus Chrystus wielbiony jest nieustannie! No tak, felicjanki opanowały światJ.

środa, 10 listopada 2010

LIST Z MAGADANU

+ Deus meus et omnia!
Drodzy!
                4 listopada przyleciałyśmy do Magadanu oddalonego od Pietropawłowska 1200 km. Zostałyśmy zaproszone na wspólne świętowanie 20-lecia istnienia parafii Narodzenia P. Jezusa. Dla nas najważniejsze było spotkanie z Biskupem naszej diecezji bp Kiryłem.  Wiedział, że przyleciałyśmy na Kamczatkę, ale nas nie widział, my także. Tak więc uroczystości w Magadanie stały się dla nas sposobnością spotkania z pasterzem diecezji irkuckiej pod wezwaniem św. Józefa, do której i my od 3 tygodni również należymy. 1200 km to znacznie bliżej niż 4500 km, bo tak daleko jest Irkuck.  Przyjął nas bardzo serdecznie. Cieszy się, że podjęłyśmy misje w Pietropawłowsku i pobłogosławił nas na ewangelizację tego zakątka Jego diecezji. Powiedziałyśmy Mu z prostotą, że zrobimy, co możemy i jak możemy, aby P. Bóg był znany, kochany i wielbiony tam, gdzie nas posłał.

środa, 3 listopada 2010

PIERWSZY LIST Z KAMCZATKI

+ PAX ET BONUM!
Kochani !
Serdecznie pozdrawiamy z Pietropawłowska Kamczackiego. Jedni mówią, że to koniec świata, a my jesteśmy przekonane, że to początek. Tu zaczyna się nowy dzień, a w Polsce dopiero kończy poprzedni. Różnica czasowa to tylko 10 godzin. My jesteśmy do przodu.
Pierwszy tydzień po przylocie klimatyzowałyśmy się. Dałyśmy radę. Odespałyśmy, co do odespania było. Organizm już przeszedł instalację, a może jeszcze przechodzi?  Wstajemy już rankiem i gonimy na adorację do kaplicy po 167 schodach. Dzień rozpoczynamy adoracją NS i wspólną jutrznią z księżmi odmawianą w j. rosyjskim. Wszystko jest w tym języku. Czasem nie nadążamy...
Powoli wchodzimy w rytm dnia i… ewangelizacji. Wielkich rzeczy nie czynimy – jesteśmy w trakcie budowy domu dla Siergieja i Jego syna Wowki. Jeśli dobudówkę Jego kajutki można nazwać domem. Siergiej jest Koriakiem, rdzennym mieszkańcem Kamczatki. Pięknie rzeźbi. Mieszkał w tajdze. Jego żona jest alkoholiczką (niestety tu wszyscy piją i to solidnie) i została w tajdze. Znalazła sobie innego mężczyznę. Matka Siergieja zapiła się.