19 maja szczęśliwie wylądowałyśmy w Warszawie. Jak to dobrze zobaczyć zieleń, poczuć zapach trawy i kwiatów. Gdy wtylatywałyśmy z Kamczatki, tam był jesczcze... śnieg! Nic więc dziwnego, że i organizm przeszedł lekki szok.
Wszystkie dzieła Pańskie błogosławcie Pana! My się dołączamy!
Jak to dobrze, że już jesteście. W Krakowie czekamy niecierpliwie (i tym razem nie w pociągu ;). ms
OdpowiedzUsuń